Moda i styl współczesnego mężczyzny

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Nic nowego, wciąż granat, szarość i beż


Pierwotnie, bardzo zbliżony do tego zestaw, zaplanowałem na trzeci dzień Pitti Uomo. Jednak obficie padający deszcz skutecznie przekreślił ten plan, w konsekwencji czego zdecydowałem się na użycie prochowca, który zresztą pojawi się w kolejnym poście traktującym o moim radosnym szafiarstwie.
Wracając jednak do tego, co prezentuję dziś, po raz kolejny widać, że moje zamiłowanie do prostych form oraz stonowanych kompozycji postępuje i raczej nie szybko zmienię ten kierunek.

Niebieski, od granatu do błękitu, szarość, beż i brąz, to moje absolutne podstawy i od ponad roku, większość zestawów buduję właśnie na tym kolorystycznym schemacie (sprawdź "Trzy lata zestawów w jednym miejscu"). Oczywiście niektórym może wydać się to nudne, na szczęście, nie mam potrzeby korygowania kursu dla swoich dalszych poszukiwań miejsca styku współczesnej ulicy z męską klasyką.  



ZESTAW

Marynarka oraz kamizelka pochodzą z ostatnich wyprzedaży w Mango. O obu chciałbym napisać w tym miejscu same dobre rzeczy, ale w obu przypadkach skłamałbym. W tej konfrontacji lepiej wypada wełniana kamizelka w kratę księcia Walli wzbogaconą o dodatkową, delikatną i praktycznie niewidoczną, bordową kratę windowpane. Na tę chwilę jej jedyną poważną wadą są słabo przyszyte guziki, pierwszy zaczął wołać o wolność i niezależność chwilę po założeniu kamizelki po raz pierwszy. Z marynarką nie jest już tak kolorowo. Co prawda wykonana jest z przyjemnej w dotyku bawełnianej flaneli, ale jakość materiału jest delikatnie rzecz ujmując średnia i co gorsza, gniecie się niemiłosiernie, zwłaszcza podczas siedzenia. Co zresztą doskonale współgra z fasonem, który pomimo braku usztywnień i podszewki wypada słabo nawet na tle moich innych budżetowych marynarek. Dla jasności, mówię o fasonie marynarki z wieszaka, bo swój egzemplarz poddałem kilku poprawkom (taliowanie plecami, taliowanie bokiem, zwężanie rękawów), niestety, guzików nie udało mi się już obniżyć (żart).





Golf pochodzi z włoskieij siecówki "OVS". Ogólnie rzecz ujmując, nie są to ubrania najwyższych lotów, ale marka ma w swojej ofercie szeroki wybór sportowych marynarek (niestety nic sensownego na mnie) oraz całkiem dużą ilość rozsądnie prezentującej się dzianiny. Golfy z wełny merynosa oraz ich odpowiedniki z kaszmiru upatrzyłem sobie już podczas pierwszej wizyty, ale udało mi się wstrzymać z zakupem aż do okresu wyprzedaży, gdy cena tych pierwszych spadła o połowę (do 20€), a rozmiar S wciąż zalegał na wieszakach. 



Spodnie. Materiał nie zachwyca jakością, składem już jednak skłania do zakupu (wełna z domieszką poliamidu), zwłaszcza za wyprzedażową cenę 60 zł. Mam tylko nadzieję, że wytrzymają do przyszłej jesieni, na zimę już nie liczę.

Dla kontrastu dla tego co napisałem dotychczas, pora na kilka słów odnośnie czapki oraz butów. Obie rzeczy otrzymałem do przetestowania (w końcu jestem szafiarzem) i co cieszy mnie niezmiernie, obie nie dają mi zbyt wielu powodów do narzekania ze względu na jakość wykonania. 

Czapka to produkt polskiej marki, która pokazuje, że można robić fajny i dobry jakościowo produkt w rozsądnej cenie. Z tego co się orientuję, Barry Kent dopiero rozpoczyna swoją odzieżową przygodę ograniczając się w tym momencie do produkowanych w Polsce czapek z wełny merynosa, ale biorąc pod uwagę ich wykonanie, trzymam kciuki za dalszy rozwój.
Prezentowany przeze mnie egzemplarz, to dokerka, czyli krótka czapka kojarzona z portami i marynarzami (stanowi oficjalny element wyposażenia żołnierzy U.S. Navy), ale także z Leonem Zawodowcem. Z założenia ma zakrywać tylko czubek głowi i nieco uszów, ale mój przypadek pokazuje, że duża głowa i dłuższe włosy, to dobry punkt wyjścia do rozmowy z producentem nad wprowadzeniem drugiego, większego rozmiaru. 



Jodhpur boots czyli sztyblety charkteryzujące się skórzanym paskiem oplatanym wokół kostki, to jeden z tych typów obuwia, które zawsze darzyłem sympatią, ale których zakup wciąż odkładałem na później. Proste wzornictwo cholewki w połączeniu z zapięciem, które widoczne jest zazwyczaj tylko podczas zakładania i ściągania obuwia, z jednej strony, bez większego problemu odnalazłoby się w mojej garderobie, ale z drugiej, w połączeniu z wysokim podbiciem miało realna szanse na stworzenie niezbyt ciekawego wizualnie efektu. Jak się później okazało, w moim przypadku większym problemem okazało się ubranie tego typu obuwia i zamiast pierwotnie wybranego modelu Garrick, musiałem zdecydować się na nieco wyższy i "dostojniejszy" model Whitehall. Z czego zresztą bardzo się cieszę, bo nawet pomimo moich topornych stóp, buty nie straciły zbyt wiele ze swojego pierwotnego wdzięku, a co być może jeszcze ważniejsze, wbrew moim wcześniejszym obawom, które przemawiały na niekorzyść tego modelu, zapięcie nie utrudnia noszenia wąskich spodni, w tym dżinsów. Jedyny minus jaki przychodzi mi w tym momencie do głowy, to fakt, że skóra, z której zostały wykonane, mogłaby być twardsza, a przez to mniej podatna na zdefasonowanie i zagięcia. Biorąc jednak pod uwagę, że mówimy o solidnie wykonanych, w 100% skórzanych butach szytych metodą Blake (lub też Goodyear Welted, w zależności od modelu), w przedziale cenowym 400 - 600 zł, stosunek jakość - cena uważam za rozsądny.





dokerka (czapka) / docker cap - Barry Kent
marynarka / jacket - Mango
kamizelka / vest - Mango
golf / turtleneck - OVS
spodnie / trousers - H&M
sztyblety / jodhpur boots - Bexley