Moda i styl współczesnego mężczyzny

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Kolory ziemi, polo i marynarka po przejściach


Pomimo faktu, że moja dobiegająca właśnie końca wizyta w Hiszpanii, nie była podyktowana względami wypoczynkowymi, w wolnych chwilach udało mi się zrobić kilka zdjęć tego co akurat miałem na sobie. Na początek miks Columbo z Miami Vice.

Prezentowany zestaw, to moje kolejne podejście do prezentowanych TUTAJ letnich trendów w modzie męskiej. Ponownie do czynienia mamy więc z luźniejszymi krojami, koszulkami polo oraz spodniami z wysokim stanem. Tym razem jednak na pierwszy plan wybija się inspirowana przełomem lat 60. i 70. kolorystyka. Przyznam, że do niedawna sam nie zdawałem sobie sprawy, jak duże możliwości i zabawy daje ta paleta barw. Brąz, zieleń i beż (a także nieco czerni - kratka marynarki) wydają się tu idealnie uzupełniać. Aż żałuję, że ten zestaw zostawiłem sobie na trzeci dzień targów Pitti (finalnie tego dnia na nie nie dotarłem, a sam zestaw okazał się pełnić rolę stroju podróżnego) i nie chodzi tu nawet o to, że w moim odczuciu całość wygląda ciekawie, a bardziej o fakt, że byłyby to trzecie targi tej marynarki (tu podlinkowałem PIERWSZE i DRUGIE).

A skoro o niej już mowa, to jest to prawdopodobnie znana Wam, własnoręcznie przerabiana przeze mnie, marynarka z pamiętnej kolekcji Zary. Tak, z tej samej, co granatowa klubowa dwurzędówka z bawełnianej piki, jej błękitna, kraciasta kuzynka z mieszanki bawełny i lnu oraz wełniano-moherowy, szary garnitur w mikrowzór sharkskin (plus wykonana z tej samej tkaniny kolejna dwurzędówka). Dla przypomnienia, wszystkie dotrwały do bardzo zaawansowanych wyprzedaży, a podobne modele nie powtórzyły się już nigdy w kolejnych kolekcjach.


W moim odczuciu, ta marynarka, to najlepsze co ZARA miała w swoim asortymencie. Klasyczne proporcje, nisko osadzony zapinany guzik, szerokie klapy no i ten len od Marzotto w piękną kratkę księcia Walii. W ramach przypomnienia, pierwsza przeróbka polegała na usunięciu poduszek z ramion rękami krawców z pracowni Krupa & Rzeszutko. Rok później, już swoimi własnymi, pozbyłem się podszewki z pleców. W ferworze walki zdecydowałem się też na lepsze dopasowanie do sylwetki praktycznie wszystkimi możliwymi szwami, a w końcu na ponowne wszycie rękawów. Efekt finalny możecie zobaczyć TUTAJ. Z tego ostatniego zabiegu nie byłem zresztą zbytnio zadowolony i w tym roku, tuż przed wyjazdem do Florencji postanowiłem wszyć je raz jeszcze, tym razem nieco bardziej nawiązując do spalla camicia (koszulowego wszycia rękawów). A że było mi mało, zaryzykowałem i wyrzuciłem całe, dość toporne i mocno grzejące, wkłady piersiowe. Dzięki tym zabiegom, na wysokości klatki piersiowej zrobiło się wystarczająco dużo miejsca by podnieść o 1-2 cm pachę. Niby nic wielkiego, ale różnica podczas użytkowania jest już zauważalna. Mając na uwadze ilość włożonej w te zabiegi energii zdecydowałem się na "małą megalomanię" i symbolicznie odprułem wszystkie metki z logiem marki. A co!


marynarka - ZARA // spodnie - szyte na miarę // koszulka polo - H&M // tassel loafers - Yanko (Patine.pl) // poszetka - Poszetka.com // okulary - Lancerto 
__________________________________________________________________________________________________________
 - produkty marek oznaczonych pogrubieniem otrzymałem od nich nieodpłatnie




Wszystkie zdjęcia zostały wykonane przez Patiness
Aparat: Nikon D90 + Nikkor 85mm f/1.8
Miejsce: Mil Palmeras (Hiszpania)